piątek, 20 grudnia 2013

Życzenia ;) .!

Hey Kochani.!
Z okazji świąt mam dla was małe życzenia... :) 


Xxx --{-@ @-}-- xxX

1D domek dekorują.
Na te gwiazdkę się szykują.

Zayn lusterka wiesza czule.
Liam z choinki je zdejmuje.

Louis tuli wciąż Kevina. 
Niall ucieka i przeklina.

Krzyczy, piszczy i unika, 
niech ten gołąb szybko znika.

Harry tym się tak przejmował, 
że aż barszczu ugotował. 

Zjadł Horanek uśmiechnięty,
dla barszczyku nie ugięty.

 Liam także chciał spróbować, 
musiał jednak podziękować. 

Przez łyżkę zupy nie spróbował, 
aż się Harry zbulwersował.

Zayn Liama chciał ratować, 
Styles Payne'a zamordować.

Louis zaczal ich rozdzielac,
 a Niall się do komputera dobierać.

Gdy się wszyscy ogarnęli
 na Niallera w net spojrzeli.

Blondyn tylko się uśmiechał,
najwyraźniej na coś czekał. 

Na pulpicie widniał plik:
" Send to Polish -kliknij w mig".

Zayn do myszki się zwerbował
i pospiesznie zatwettował.

A jaka treść była tam.? 
"Merry Christmas everyone.! " 


 Wesołych świąt i pijanego Sylwestra...
Całusy :****
Lil

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział IX

Droga do mojego domu strasznie się dłużyła. Payne był zmuszony do co minutowych postoi. Przez cały ten czas, ani razu się nie odezwał. Gdy już dotarliśmy na miejsce, byłam wycieńczona. Powoli otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Zaskoczona że potrawie utrzymać się na nogach, stanęłam w pół kroku.

-Liam… Ja… Ja przepraszam.

Nie dostałam odpowiedzi. Spotkałam się jedynie z milczeniem. Z ciężkim sercem ruszyłam do domu. Odchodząc usłyszałam dźwięk silnika. Mimowolnie się odwróciłam. Traf chciał że moja stopa ześlizgnęła się ze stopnia na którym właśnie stałam. Nie mogąc złapać równowagi, upadłam na ziemie i uderzyłam głową o bruk. Straciłam przytomność.


Xxx  Z PERSPEKTYWY LIAMA  xxX


Harry i Zayn z parkietu wyciągnęli Payne’a siłą. Z początku nic nie mówili, lecz gdy chłopak nie wytrzymał , z ich ust wypłynął istny potok słów. Do uszu piwnookiego dochodziły takie słowa jak „dziewczyna”, „podwózka”, „taksówka” i „Louis”. Łatwo się domyślić że praktycznie nic z tego nie zrozumiał. Oczywiście racjonalnym wyjściem, było by się zatrzymać i szczegółowo wszystkiego wysłuchać, ale naglący i niemal błagalny wzrok przyjaciół sprawił że poważny i rozważny Liam, po prostu poszedł za nimi. Gdy Styles i Malik się zatrzymali, oczą chłopaka ukazała się pijana dziewczyna, siedząca przy ich stoliku. Hazza był wściekły. Zayna też ponosiły nerwy lecz nieznajoma postanowiła spróbować podejść do Payne’a. Była tak pijana że nie mogła ustać na nogach.  Malik momentalnie znalazł się przy niej i doprowadził do przyjaciela. Chłopak miał ochotę przetrzeć oczy, by upewnić się że nie ma zwid. W ostatniej chwili się powstrzymał. Rozpętała się istna katastrofa. Chłopaki nie mogli dojść do porozumienia, a Liam został wciągnięty w sam środek tej awantury. Zanim piwnooki zrozumiał o co właściwie chodzi, jego przyjaciele byli gotowi skakać sobie do gardeł. Na szczęście gdy się już na sobie wyżyli i wykrzyczeli w twarz wszystko co ich dręczyło, sytuacja zaczęła się uspokajać. Teraz jedynym sporem był tylko nieznośny Zayna, co do wyboru samochodu. Po dziesięciu minutach zrezygnowany Payne uległ. Za wyjątkiem Louisa, cała gromadka ruszyła przed klub. Malik wsadził Lilian do samochodu i dał chłopakowi kluczyki. Nawet nie wspomniał o tym by uważać na jego cenny skarb. To było zadziwiające. Liam dobrze wiedział że Zayn kocha swój wóz, był jednak zbyt zmęczony by to rozważać.  Po prostu usiadł za kierownicą.  Wtedy też głos zabrała Lil.  Payne nie ukrywał że jej słowa go dotknęły. Trafiła w czuły punkt i piwnooki nie mógł sobie z tym poradzić. W aucie zapadła martwa cisze. Z początku milczenie karmiło złość chłopaka, ale gdy zajechali pod dom szatynki nie wiele było w nim już tych nerwów. Właściwie w połowie drogi zaczął współczuć dziewczynie. Była kompletnie pijana, co strasznie się na niej odbiło. W głębi duszy wiedział że gdyby była trzeźwa, to by tego nie powiedziała, lecz nie potrafił się odezwać. Jego zraniona duma skutecznie mu na to nie pozwalała. Owszem jej przeprosiny na niego wpłynęła, ale nie potrafił tego pokazać. Odpalił silnik. Już miał odjechać, gdy kierowany impulsem spojrzał w kierunku domu. Zobaczył leżącą na ziemi Lillian. Klnąc wyskoczył z wozu i podbiegł do dziewczyny. Teraz to na siebie był wściekły. Przecież był za nią odpowiedzialny. Obiecał chłopakom że się nią zaopiekuje. Krew… Na bruku była krew. Lil miała rozciętą głowę i była nieprzytomna. Na szczęście oddychała. Dookoła nie było nikogo kto mógł by pomóc. Payne zdjął swoja koszule i przyłożył do rany. Gdy udało mu się mniej więcej zatamować upływ krwi, sięgnął do jej torebki i wyjął kluczę. Potem wziął dziewczynę na ręce i zaniósł do domu. Liam położył Lilian na kanapie i zaczął szukać apteczki. Wszystkie pomieszczenia wydały się piwnookiemu puste. W sypialni natrafił nawet na walizki. W końcu znalazł w jakiejś szafce plastry i spirytus. Gdy opatrywał dziewczynę, nawet nie drgnęła. To była trudna sytuacja. Nie wiedząc co ma ze sobą począć chłopak usiadł w fotelu i czkał aż Lilian się ocknie.  


--{-@ @-}--

 Siemanko.!
Dawno już nie było żadnego rozdziału co? Tak jak obiecałam, dodałam dziś 2. Jestem ciekawa jak wam się podobają. Pisajcie. !
Z wyrazami skruch za takie zaniedbanie...
Całusy :****
Lil

Rozdział VIII

Sama nie wiem ile czasu spędziłam jeszcze  w klubie. Chłopaki wciąż się kłócili. Afera nie była spowodowana tylko moim stanem. Nawet taka drobnostka jak  samochód którym ma jechać Payne, była paliwem do kolejnego wybuchu złości. Nawet ja zrozumiałam powagę sytuacji, jakimś cudem powstrzymując idiotyczne komentarze i fale nieznośnego chichotu. Chyba działała na mnie gęsta panująca dookoła atmosfera. Cały ten czas milczałam, patrząc na czwórkę wokalistów smutnym wzrokiem.  Rozumiałam już zachowanie Tomlinsona. Najprościej w świecie rozwalałam zespół. W jeden wieczór poznałam czworo z pięciu chłopaków z 1D i sprawiłam że zaczęli skakać sobie do gardeł.  Czułam się paskudnie. W końcu awantury dobiegły końca. Zayn, który o dziwo wciąż mi pomagał, zaniósł mnie i wsadził do swojego czarnego Mercedesa. Przez przyciemnianą szybę zobaczyłam jak podaje Liamowi kluczyki i wraca do klubu. Hazza stał przed budynkiem i machał, a Payne wsiadł do samochodu. Na moje nieszczęście zdążyłam na tyle ochłonąć że powróciła moja alkoholowa chęć rozmawiania.

-Liam…- To że się odezwałam, po raz kolejny go zdziwiło.


-Tak?- W lusterku ujrzałam niepewne spojrzenie piwnookiego.


-Wcale nie jesteś taki ładny… - Mruknełam opierając głowę na siedzeniu.


 -O czym ty mówisz Lilian? – Zaskoczenie Payne’a powoli przeradzało się w niedowierzenie.


-Bo wiesz… w mojej szkole, w telewizji, na ulicy, czy choćby w zwykłym sklepie słyszałam że jesteś taki wspaniały… A ty? – Tu spojrzałam na niego krytycznym wzrokiem. – Ty jesteś przeciętny i nudny. – Mówiłam, co jakiś czas chichocząc.


Nie panowałam nad sobą. Liamowi za to, nie było do śmiechu. Odwrócił się do mnie.


-Jestem nudny? –  Uniósł  pytająco jedna brew.


-A to ja wracam trzeźwa z imprezy, na której inni toną w alkoholu?


-Lil… To… To nie tak że ja nie chce pić…’


-Niemów mi tylko że nie możesz… - Znów zaniosłam się śmiechem. –Co się stało? Mamusia ci zabrania, czy jak?


-Lilian…. Ja naprawdę nie mogę pić. – Ze złości i frustracji Payne zacisnął pięści na kierownicy. –Nie mogę pić bo nie mam jednej nerki.


Gdy to usłyszałam, ścięło mnie. W jednej chwili poczułam się jak perfidna suka…. Milczałam.  Wręcz nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa.

Chłopak ruszył. Zrobiło mi się niedobrze.


-Zatrzymaj się.! – Wrzasnęłam parę sekund później.


-Ale… - Liam mnie nie rozumiał.


-Już.!


Samochód zatrzymał się w ostatniej chwili, pośpiesznie otworzyłam drzwi i zaczęłam wymiotować.

środa, 11 grudnia 2013

Ogłoszenie parafialne - Informacyjne

Witajcie!


Chce was przeprosić za brak nowych rozdziałów.... Mam je nabazgrane na brudno w zeszycie, ale przez szkołę nie mogę ich przepisać. Niestety w tym tygodniu raczej nie uda mi się tego zrobić. Musze poprawić oceny. Przyrzekam że w przyszłym tygodniu dodam 2 pod rząd, by wynagrodzić wam tak długi czas oczekiwania.
Całusy :****
Licząca na wybaczenie Lil


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział VII

W towarzystwie chłopaków czułam się nieswojo. Harry na siłę starał się to zmienić. Przedstawił na sobie i liczył że od razu załapie kontakt z Lou i Zaynem.  Niestety Loczek się pomylił. Gdy tylko wraz z Malikiem na poszukiwania Payne'a, poczułam na sobie czujne spojrzenie Tomlinsona. Siedziałam skulona na jednej z kanap czekając, aż Louis się odezwie. To jednak nie nastąpiło. Chłopak jedynie patrzył na mnie wilkiem, popijając whiskey. Próbując uciec od tego wzroku, sama zaczęłam pić. Trunek dość szybko uderzył mi do głowy i dodał odwagi. Ośmielona oderwałam wzrok od bursztynowej zawartości szklanki i wbiłam spojrzenie w szarookiego.

-Czemu się tak na mnie gapisz? – Spytałam jednocześnie samemu wlepiając w niego wzrok.

-Zastanawiam się…- Tomlinson odpowiedział mi dziwnie poważnym głosem.

Przez głowę przeszło mi myśl że w telewizji Louis wydaje się zupełnie inny.  Przełknęłam ślinę.

-N… Nad czym się zastanawiasz? – Zamrugałam, wciąż patrząc na niego pytająco.

 -Zastanawiam się co jest w tobie takiego,  że Hazza i Zayn byli gotowi skoczyć sobie do gardeł, by tylko cię odwieźć. – Jego słowa kompletnie mnie zaskoczyły.

Na powrót spuściłam wzrok. Później już tylko milczałam. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie. Słowa chłopak pozbawiły mnie pijackiej odwagi. Czekając na powrót Harrego, topiłam swe myśli w hektolitrach ognistej. Liczyłam że alkohol pozwoli mi wymazać to z pamięci.  Gdy chłopaki przyszli wraz z Liamem, bym w końcu wróciła do domu, nie byłam już w stanie utrzymać się na nogach. Zataczając się próbowałam podejść do trójki wokalistów. Chciałam się przywitać, jednak wraz z już i tak blada iskrą pewności siebie, przyszła też tendencja do potykania się i tracenia równowagi. Gdyby nie Malik pewnie niczym kłoda,  runęła bym na ziemie. Mulat złapał mnie w ostatniej chwili. W jego silnym uścisku powoli dotarłam do celu mojej niedawnej, nieporadnej wędrówki.

-Ty… Ty jesteś Liam? – Zdanie przerwał mi mój własny, niekontrolowany chichot.

Choć w piwnych oczach chłopaka pojawiło się zaskoczenie, to Payne spokojnie mi odpowiedział. Wtedy też niczym z odległego pomieszczenia, doszedł mnie głos Stylesa. Harry stał nie cały metr ode mnie i beształ Louisa. 
--{-@ @-}--

 Siemanko :D !
Tag, tag ostatnio dodaje rozdziały dość często. To wszystko przez/dzięki pewnej cudnej blondi, którą kocham <3. Powiedzcie jak wam się podobał rozdział? Przyjmę nawet najgorszą krytykę
Całusy :****
Wasza "lekko" nadpobudliwa Lil

P.s Rozdział dedykuje mojej kochanej córci H <3 i wspaniałej sis Jade!


środa, 4 grudnia 2013

Rozdział VI

Z perspektywy Hazzy.! 

Wraz z Harrym Lil wróciła pod klub... W drodze dziewczynie zrobiło się zimno. Loczek bez wahania oddał jej swoją marynarkę. Lilian nie była zbyt rozmowna. Styles miał trudności nawet z tym by poznać jej imię. Mimo wszystko panna Mayn zrobiła się milsza. Wieczór powoli zaczął się układać i wtedy Harry trafił na duż kłopot. 

-Zayn... Gdzie kluczyki od merca? - Zielonooki uważnie obrzucił stolik wzrokiem.

-Tutaj.- Malik powolnym gestem wyciągnął kluczyki z kieszeni.- Do czego ci one Hazza?

-Chce ją odwieźć.- Wskazał głową, stojącą nieopodal Lil. 

Dziewczyna przyglądała się wszystkiemu z poważna miną.

-Nie ma mowy! -Zaczął Mulat.- Jesteś pijany w trzy dupy! Nie ma mowy byś prowadził!

-Ale ona nie będzie wracać na piechotę! - Harry zazgrzytał zębami.

-Ja ją odwiozę.- Odparł całkiem poważnie Zayn. 

Brązowooki miał w tym własny cel. Chciał dowiedzieć się czemu dziewczyna od niego uciekła.

-Zayn... Jesteś bardziej napruty niż ja!- Loczkowi puszczały nerwy.

-To co? Ma wracać pieszo?- Malik nie ustępował.

Atmosfera wrzała. Lilian już miała interweniować, gdy na ratunek przyszedł Louis. Tomlinson już od jakiegoś czasu przysłuchiwał się wymianie zdań i mimo iż nie znał Lil od razu zorientował się że to ona jest problemem.

-Uspokójcie się! - Stanął miedzy przyjaciółmi..- Żaden z was nie jest na tyle trzeźwy by siadać za kółko... Mogli byście nie tylko skasować furę, ale zabić siebie i pasażerkę!

-Mówisz tak, bo sam chciał byś ją odwieźć. - Burknął Mulat.

-Zayn ... Nie chce... Zresztą nawet jak bym chciał to bym tego nie zrobił. Jedyną osobą którą mogła by teraz odstawić ją do domu jest Liam... Niestety porwały go dzikie pląsy i zniknął gdzieś na parkiecie. Race wam się ogarnąć i zacząć go szukać, albo dziewczyna wraca sama. - Dla chłopaków słowa przyjaciela były niczym kubeł zimnej wody.

Styles się uspokoił. W tym czasie podeszła do niego Lil.

-Harry... Jeśli to taki problem to...- Dziewczyna znów miała ochotę uciec.

-Lilian to nie jest problem. Poczekaj chwilę. Znajdę Liama i tak jak obiecałem wrócisz do domu. -Chłopak przeszył ją spojrzeniem.

-Ale...- Szatynka po raz kolejny próbowała się wymigać.

-Hej... Lepiej go posłuchaj. - Do rozmowy (o dziwo z uśmiechem) wtrącił się Malik- Jest zbyt uparty by mu odmówić.

Mimo że Mulat nie wiedział czemu Hazza nie chcę by dziewczyna wracała sama do domu, zdawał sobie sprawę że przyjaciel ma ku temu jakiś konkretny powód.

--{-@ @-}--

 Witajcie kochani <3 !
Za wami VI rozdział. Bardzo ciekawią mnie wasze opinie, lecz zanim zacznę błagać was o komentarze, pragnę złożyć serdeczne podziękowaniu kilku ważnym osobą. Dzięki nim blog cały czas się kręci i nawet najgorszy zastój udaje mi się pokonać. Dziękuje także wszystkim którzy odwiedzają te stronę i zostawiają komentarze. Ta też bardzo mi pomaga. Uwielbiam was za ciepło i motywacje którą potraficie mi przekazać. By nie przedłużać... Proszę zostawicie po sobie jakiś ślad.
Całusy :****
Wasza "lekko" nadpobudliwa Lil

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział V

Prowadzona sprzecznymi myślami ,wciąż czując alkohol buzujący w moich żyłach nie zdążyłam dojść nawet do pierwszego skrzyżowania, gdy dogonił mnie Harry.

-Czego chcesz? – Rzuciłam gdy zziajany zrównał swoje kroki z moimi.

-Czemu wyszłaś? – Styles powoli uspokajał oddech.

-To nie twoja sprawa. – burknęłam.

-Dlaczego taka jesteś? – Loczek nie dawał za wygraną.

-Taka to znaczy jaka? – Starając się nie dać tego po sobie poznać, zaczęłam intensywnie myśleć nad jego 
słowami.  Hektolitry drinków skutecznie utrudniły mi jednak to zadanie.

-Oschła… - Z ust mojego rozmówcy wydobyło się tylko to jedno słowo, jednak wystarczyło ono by zrobiło mi się głupio.

-Już ci to wyjaśniałam Harry. – Szepnęłam zrezygnowana.

-To że nie jesteś naszą fanką nie znaczy że musisz być nie miła.

-Wiem… - spuściłam głowę – Niektórych nawyków trudno się jednak pozbyć.

Dopiero   wtedy zorientowałam się,  że stoję w miejscu. Hazza milczał.

-Harry…  Mogę cię o coś spytać? – Spojrzałam na niego niepewnie.

-Tak? – Zielonooki spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Dlaczego za mną poszedłeś?

-Wiesz…. Zostawiłaś mojego przyjaciela…. Wyszłaś z klubu… - Styles nie bardzo wiedział co powiedzieć.

-Czyli zrobiłeś to dla kumpla? – Ogarnął mnie niespodziewany smutek.

-Nie… To znaczy… Częściowo…. – Loczek mieszał się w zeznaniach – Po prostu… Pomyślałem że możesz chcieć wrócić do domu… Wiedziałem że raczej nie wezwiesz taxówki, więc….

-Więc postanowiłeś gonić mnie na piechotę?

-Postanowiłem cię podwieźć.

-Jakoś nie widzę żadnego samochodu. – Mówiąc to automatycznie się rozejrzałam.

-Jeśli wrócisz ze mną na sekundę do klubu, obiecuje że odstawie cię wprost pod dom. – Hazza patrzył na mnie wyczekująco.

Targały mną liczne wątpliwości. Wpatrzone we mnie zielone oczy, nie ułatwiały mi decyzji.

-Zgoda – Szepnęłam ostatecznie.

Do tego wyboru skłonił mnie zimny powiew wiatru, który pojawił się jakby znikąd. Był to zwiastun nadchodzącej zmiany pogody. 


--{-@ @-}--

 Heyka kochani!
Wybaczcie poślizg, ale kompletnie pomieszały mi się dni. Mam nadzieje że mimo wydłużonego czasu oczekiwania rozdział się wam spodobał. Piszcie :*
Całusy :****
Lil

środa, 27 listopada 2013

Rozdział IV

W Klubie…

Przez cały wieczór Harry obserwował dziewczynę. W tańcu wyglądała niczym bestia…. Ponętna bestia. Popijając whisky nie spuszczał z niej wzroku, do czasu gdy Zayn wziął jego obiekt obserwacji w obroty. Wkurzony Hazza aż wypuścił z ręki szklankę. Z grymasem na twarzy Loczek zabrał się  za zbieranie szkła. Czynność przerwał mu Malik który opadł na kanapę obok. Zielonooki momentalnie rozejrzał się po Sali.

-Gdzie ta dziewczyna? - Zapytał mulata, nigdzie jej nie widząc.

-Dziewczyna?- Zayn nie do końca zrozumiał przyjaciela.

-Tak… Dziewczyna! Ta z którą tańczyłeś baranie! – W głos Harrego wdarła się wściekła nuta.

-Ach ta…. –Mruknął niby obojętnie Malik, po czym pociągnął łyk whisky, przyprawiając przyjaciela o białą gorączkę. – Wyszła…

-Jak to wyszła?! – Hazza był już na skraju wytrzymałości.

-Tak po prostu… W jednym momencie ze mną tańczyła, a w drugim wybiegła z klubu niczym opętana. – Mówiąc to Zayn ledwie widocznie zacisnął pięści.

Loczek był jednak zbyt przejęty nowymi informacjami, by zwrócić na to uwagę. W jednej chwili zerwał się z miejsca i ruszył ku wyjściu.

-Hej… Dokąd to? – Mulat ledwo złapał przyjaciela.

W głębi serca brązowooki wciąż zmagał się z tą sytuacją. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się mu coś takiego. Po rozstaniu z Perrie długo nie mógł się pozbierać, ale gdy udało mu się już uspokoić, wpadł w tryb uwodzenia… Zawsze skuteczny, do teraz… Nie mógł pojąć jakim cudem dziewczyna nie uległa jego czarowi. Wszystkie ulegały…
Cała ta bitwa myśli nie była jednak uchwytna dla Harrego. Dla niego liczył się tylko fakt że z każdą sekundą, jego cudna, nieznajoma może być coraz dalej.

-Jak to dokąd? Idę zobaczyć co się stało. – Mówiąc to Hazza pośpiesznie ruszył w stronę drzwi, by po chwili rzucić się biegiem za idącą chwiejnym krokiem dziewczyną. 

--{-@ @-}--

 Heyo! :)))
Oto czwarty rozdział. Tym razem nie z perspektywy naszej bohaterki. Mam nadzieje że to wam nie przeszkadza. Wyraźcie swoją opinie w komentarzu. 
Całusy :****
Lil
  P.s  Jak pewnie zauważyliście powstało intro do bloga :))) . Liczę na to że wyrazicie swoje opinie, na ten temat. Jeśli ktoś nie jest jednak do końca zorientowany gdzie znaleźć tak owe, śpieszę z pomocą :))) "Klik"

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział III

Doskonale  wiedziałam że zrobiłam głupotę . W końcu Harry mnie uratował. Mimo wszystko nie sobie tego wszystkiego poukładać. Wejście do klubu nie ułatwiło mi sprawy. Mój wzrok mimowolnie przebiegł po Sali i zatrzymał się na jednym ze stolików. Widząc kto przy nim siedzi omal nie dostałam zawału. Na czerwonych kanapach spoczywali pozostali członkowie One Direction . Pośpiesznie odwróciłam wzrok.

*Spokojnie Lil…* Powtarzałam sobie w myślach. *Nie panikuj… Styles nawet nie wszedł do środka. Zresztą jutro pewnie nie będzie nawet o tobie pamiętał… Daj na Luz! Nareszcie jesteś wolna. Baw się! * Wszystkie te przemyślenia przyprawiały mnie o skurcz żołądka. Zdecydowanie musiałam się czegoś napić. Wolnym krokiem ruszyłam do baru i po chwili delektowałam się smakiem mohito. Drink był wyjątkowo mocny, ale nie chciałam teraz o tym myśleć. Skończyłam trunek i skierowałam się na parkiet. Pogrążona w tańcu byłam niczym zwierze. Kierował mną jedynie instynkt. Przez następne godziny to pląsałam, to przyjmowałam darmowe drinki. Nic dziwnego że po jakimś czasie byłam już ostro pijana.  Nawet nie zorientowałam się kiedy nalazłam się w czyichś ramionach. Z głośników sączyła się wolna piosenka, a ja rozpływałam się w tańcu.  Moja sielanka nie trwała jednak długo. Z błogostanu wytrącił mnie głos partnera.


- Niezła z ciebie tancerka. – Melodyjny szept wydał mi się dziwnie znajomy.


Zamrugałam parokrotnie i spojrzałam na niego. Osoba którą zobaczyłam sprawiła jednak że momentalnie wytrzeźwiałam.


-Cholera… - Zlękłam odsuwając się niczym oparzona.


Przystojny brunet, o blond pasemku i ciemnej karnacji… W umyśle starałam się przypomnieć jego imię.  Nagle mnie olśniło . Zayn Malik… Czym sobie zasłużyłam na to by wpaść na kolejnego wokalistę.


-Co się dzieje?- Zaskoczony mulat patrzył na mnie pytająco.


-Słuchaj jednego z was już dziś spławiłam… Nie chce…. Nie mogę…. – Zwiałam w pół słowa.


Chciałam być już w domu… Musiałam to wszystko sobie poukładać. Nie mogłam oszukiwać że Zayn mi się nie podobał, ale nie mogłam też się do tego przyznać. Przecież parę godzin temu powiedziałam Harremu że nie należę to tych bezmózgich, śliniących się dziewczyn. Przecież nie stracę głowy dla pierwszego lepszego zespołu. Pozostaje mi tylko wrócić do domu… Na pieszo.  

--{-@ @-}--



Siemanko :)))

Z okazji 1D day postanowiłam dodać rozdział nieco wcześniej. Mam nadzieje że się wam spodoba. Liczę tez że wyrazicie swoje opinie w komentarzach i z czasem bd was coraz więcej. 

Całusy :****

Lil
P.s Bardzo chce podziękować Mariuszowi Pudzianowskiemu za pomoc, dla mnie było to wspaniałe, a wy jak myślicie? Piszcie.

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział II

Ty… Ty jesteś Harry…. Harry Styles! – Wydusiłam  w końcu.

Byłam kompletnie zszokowana. Nie potrafiłam zrozumieć co jeden z wokalistów One Direction robi w podrzędnym klubie, na samych obrzeżach Londynu.

-Cii -  Hazza zasłonił moje usta dłonią. – Chcesz sprowadzić tu paparazzi z całego miasta?

Delikatnie pokręciłam głową, jednak chłopak wciąż przyglądał mi się jakby kalkulując czy mówię prawdę. Jego zielone oczy przewiercały mnie na wylot, lecz w końcu zdecydował się zabrać dłoń.

-Jakim cudem… Jakim cudem tu jesteś? –Zaczęłam na jedynym oddechu. – Jak udało ci się przyjść do klubu i nie narazić się na atak śliniących się na sam twój widok fanek?

Byłam gotowa uwierzyć że to wszystko mi się śni i moja wyobraźnia robi mi dowcip. Przetarłam oczy by upewnić się że obraz jest rzeczywisty. Co dziwne był.

-Wiesz z chłopakami przychodzimy tu już od roku i nigdy nikt nas nie wsypał. – Widać było że loczek jest bliski śmiechu.

-Moment…. Czekaj powiedziałeś z chłopakami? –zaczęłam chodzić nerwowo w kółko. – Jest tu cały zespół?

Harry odpowiedział mi skinieniem głowy. Teraz to już byłam pewna że to sen. Takie rzeczy się nie zdarzają. Przyśpieszyłam kroku, próbując monotonną wędrówką po kole, zrozumieć do czego ma mnie doprowadzić ta senna. Fikcja.

-Czemu się tak spięłaś? – Zapytał nagle zielonooki. –Jesteś nasza fanką czy co?

W tym momencie to mi zachciało się śmiać. Sytuacja zmieniła się o 180 °. Teraz to Hazza był zdezorientowany, a ja musiałam pilnować się by nie parsknąć.

-Fanką? – Moje starania powstrzymania śmiechu, spełzły na niczym. – Wiesz Harry… Nie każda dziewczyna musi od razu być waszą fanką i wariować na wasz widok. 

Rzuciłam tylko i  ruszyłam do klubu, pozostawiając Loczka przed wejściem.

-{-@ @-}--


 Hey!!!
Na początku pragnę was bardzo przeprosić. Wiem że rozdział mógł was urazić, jednak zależało mi na tym by w pełni ukazać specyfikę myślenia bohaterki. Liczę że to zrozumiecie i nie zniechęcicie się do bloga.
Mam też nadzieje że pozostawicie po sobie komentarze . Było by to dla mnie bardzo pomocne. Z góry wam dziękuje. 
  Całusy :****
Lil

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział I

Gdy otworzyłam drzwi  uderzyła mnie woń lawendy. Dawniej dom należał do babci, która kochała te kwiaty. To ku jej pamięci przywiozłam doniczkę z tym fioletowym cudem natury. Po wejściu do domu bez wahania skierowałam się do kuchni i zostawiając walizkę w koncie, postawiłam doniczkę na parapecie. Zrobiło mi się odrobinę raźniej. Po śmierci babuni ojciec oddał dom do remontu i teraz był praktycznie pusty. Mimo wszystko wiedziałam że nie wysiedzę tu zbyt długo Zaciągnęłam walizkę do sypialni, wzięłam odpowiednie ciuchy i ruszyłam do łazienki. 1h później ubrana w "to", wyszłam z domu.

Xxx 

Mimo iż byłam w Londynie od niepełnych 2 godzin już udało mi się wpaść w tarapaty. Słowo daje kiedyś przez ten pyskaty język zginę. Nie chcę jednak ukrywać że cała ta sytuacja nie wniknęła z mojej winy. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie zapłaci taksówkarzowi 2 stów, za przejechanie kilku przecznic. Poniesiona emocjami, nawet nie zauważyłam że wszczęłam awanturę. Nagle jednak kierowca złapał mnie za przedramię. Wystraszona zaczęłam się szarpać, potrącając przy tym jakiegoś chłopaka.

-Ej… Co się tu…- Zaczął poszkodowany, jednak widząc ból  w moich oczach i te obleśną dłoń odcinającą mi dopływ krwi, chyba się nade mną zlitował.- Niech Pan ją puści! Nie widzi pan że robi jej krzywdę?!

Spojrzałam na nieznajomego z podziękowaniem, ale ten durny taksówkarz nie dawał za wygraną.

-Najpierw niech zapłaci! – Mówiąc to mocniej ścisnął moje przedramię.
Niewiele myśląc syknęłam z bólu i ponownie spróbowałam się wyrwać. Niestety na marne.

-Dobrze, już…. Zapłacę tylko niech Pan ją w końcu puści- Nie zdążyłam nawet zareagować, a chłopak już wyjął portfel.

Morderczy uścisk zniknął, a mój wybawca jak gdyby nigdy nic wyją z portfela 200 funtów.

-Nie musisz….- Niemal krzyknęłam, ale nieznajomy powstrzymał mnie gestem dłoni.

-Tyle starczy?- Zapytał tego sadystycznego oszusta, wręczając mu całą kwotę.

 Zatkało mnie…. Chwile Taksówka wraz z wstrętnym kierowcą zniknęła. Gdy ocknęłam się z otępienia, w końcu mogłam się przyjrzeć mojemu wybawcy. Właśnie to było błędem.

-Nic ci nie jest? -Chłopak patrzył na moje przedramię, na którym pojawiały się sine ślady, ja jednak nie czułam bólu.

Stałam niczym słup soli, patrząc w jego zielone oczy i nie wierząc w to co widzę.

--{-@ @-}--

 Heyo Directionerzy, Directionerki i inni ludzie (istoty) którzy znaleźli się na moim blogu!
Bardzo chciała bym poznać wasze opinie na temat moich wypocin. By ułatwić wam trochę zadanie dodałam ten oto rozdział. Liczę na to że się wam spodobał i szepniecie coś w komentarzu.
Całusy :****
Lil
P.s Ten rozdział jaki i całego bloga dedykuje paru wspaniałym osobą {Już wy wiecie o kogo chodzi ^^}. To wy wciągacie mnie w świat 1D i dajecie motywacje do pisania.... Dziękuje wam całym serduchem :*