Byłam kompletnie
zszokowana. Nie potrafiłam zrozumieć co jeden z wokalistów One Direction robi w
podrzędnym klubie, na samych obrzeżach Londynu.
-Cii - Hazza zasłonił moje usta dłonią. – Chcesz
sprowadzić tu paparazzi z całego miasta?
Delikatnie pokręciłam głową,
jednak chłopak wciąż przyglądał mi się jakby kalkulując czy mówię prawdę. Jego
zielone oczy przewiercały mnie na wylot, lecz w końcu zdecydował się zabrać
dłoń.
-Jakim cudem… Jakim cudem
tu jesteś? –Zaczęłam na jedynym oddechu. – Jak udało ci się przyjść do klubu i
nie narazić się na atak śliniących się na sam twój widok fanek?
Byłam gotowa uwierzyć że
to wszystko mi się śni i moja wyobraźnia robi mi dowcip. Przetarłam oczy by
upewnić się że obraz jest rzeczywisty. Co dziwne był.
-Wiesz z chłopakami
przychodzimy tu już od roku i nigdy nikt nas nie wsypał. – Widać było że loczek
jest bliski śmiechu.
-Moment…. Czekaj
powiedziałeś z chłopakami? –zaczęłam chodzić nerwowo w kółko. – Jest tu cały
zespół?
Harry odpowiedział mi
skinieniem głowy. Teraz to już byłam pewna że to sen. Takie rzeczy się nie
zdarzają. Przyśpieszyłam kroku, próbując monotonną wędrówką po kole, zrozumieć
do czego ma mnie doprowadzić ta senna. Fikcja.
-Czemu się tak spięłaś? –
Zapytał nagle zielonooki. –Jesteś nasza fanką czy co?
W tym momencie to mi
zachciało się śmiać. Sytuacja zmieniła się o 180 °. Teraz to
Hazza był zdezorientowany, a ja musiałam pilnować się by nie parsknąć.
-Fanką? –
Moje starania powstrzymania śmiechu, spełzły na niczym. – Wiesz Harry… Nie
każda dziewczyna musi od razu być waszą fanką i wariować na wasz widok.
Rzuciłam
tylko i ruszyłam do klubu, pozostawiając
Loczka przed wejściem.
-{-@ @-}--
Hey!!!
Na
początku pragnę was bardzo przeprosić. Wiem że rozdział mógł was
urazić, jednak zależało mi na tym by w pełni ukazać specyfikę myślenia
bohaterki. Liczę że to zrozumiecie i nie zniechęcicie się do bloga.
Mam też nadzieje że pozostawicie po sobie komentarze . Było by to dla mnie bardzo pomocne. Z góry wam dziękuje.
Całusy :****
Lil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz