W Klubie…
Przez cały wieczór Harry
obserwował dziewczynę. W tańcu wyglądała niczym bestia…. Ponętna bestia.
Popijając whisky nie spuszczał z niej wzroku, do czasu gdy Zayn wziął jego obiekt
obserwacji w obroty. Wkurzony Hazza aż wypuścił z ręki szklankę. Z grymasem na
twarzy Loczek zabrał się za zbieranie
szkła. Czynność przerwał mu Malik który opadł na kanapę obok. Zielonooki
momentalnie rozejrzał się po Sali.
-Gdzie ta dziewczyna? -
Zapytał mulata, nigdzie jej nie widząc.
-Dziewczyna?- Zayn nie do
końca zrozumiał przyjaciela.
-Tak… Dziewczyna! Ta z
którą tańczyłeś baranie! – W głos Harrego wdarła się wściekła nuta.
-Ach ta…. –Mruknął niby obojętnie
Malik, po czym pociągnął łyk whisky, przyprawiając przyjaciela o białą
gorączkę. – Wyszła…
-Jak to wyszła?! – Hazza
był już na skraju wytrzymałości.
-Tak po prostu… W jednym
momencie ze mną tańczyła, a w drugim wybiegła z klubu niczym opętana. – Mówiąc
to Zayn ledwie widocznie zacisnął pięści.
Loczek był jednak zbyt
przejęty nowymi informacjami, by zwrócić na to uwagę. W jednej chwili zerwał
się z miejsca i ruszył ku wyjściu.
-Hej… Dokąd to? – Mulat
ledwo złapał przyjaciela.
W głębi serca brązowooki
wciąż zmagał się z tą sytuacją. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się mu coś
takiego. Po rozstaniu z Perrie długo nie mógł się pozbierać, ale gdy udało mu
się już uspokoić, wpadł w tryb uwodzenia… Zawsze skuteczny, do teraz… Nie mógł
pojąć jakim cudem dziewczyna nie uległa jego czarowi. Wszystkie ulegały…
Cała ta bitwa myśli nie
była jednak uchwytna dla Harrego. Dla niego liczył się tylko fakt że z każdą
sekundą, jego cudna, nieznajoma może być coraz dalej.
-Jak to dokąd? Idę
zobaczyć co się stało. – Mówiąc to Hazza pośpiesznie ruszył w stronę drzwi, by
po chwili rzucić się biegiem za idącą chwiejnym krokiem dziewczyną.
--{-@ @-}--
Heyo! :)))
Oto czwarty rozdział. Tym razem nie z perspektywy naszej bohaterki. Mam nadzieje że to wam nie przeszkadza. Wyraźcie swoją opinie w komentarzu.
Całusy :****
Lil